-Chodźcie,idziemy na spacer!
-Ale....po co?-zapytali chórem,po czym się przytulili.
-No już gołąbeczki,-zaśmiała się biała,-puki nie musimy ,pomagać kolejnym chorym....to odpocznijmy
-A co właśnie robimy!?
-Ale...mi chodzi o....odpoczynek na spacerze,-jąkała się lekko.Czarna i szary,spojrzeli ku sobie i wstali.Podreptali za białą.W czasie,wędrówki,wspominali dawne misję.Kiedy jednonoga zebra,chciała odnaleźć chore dziecko.Kiedy,majordamuska była ciężko chora,a chciała zachować pracę.Było wiele sytuacji,wiele się działo,by teraz mogli odpocząć.
Adele,śpiewała sobie cichutko,podskakując,podczas gdy Kifo i Hope,szli przytuleni za nią.Po dość długim spacerku,Kifo chciał już wracać.Hope poszła,w jego ślady.Adele westchnęła i już miała,iść za nimi,kiedy ktoś na nią skoczył.Poturlali się trochę,by na koniec,spojrzeć sobie w oczy.Jej były fioletowe,jego żółte.Miał tak jak ona,białą sierść.Jego grzywa,była czarna,jego nos przypominał ten złoziemca.
Uśmiechnął się szarmancko do lwicy.Adele z początku,była nieufna,lecz później się uśmiechnęła.
-Jestem Adele!
-Witam piękną lwicę,jestem Upepo*
-Jakoś nie przypominasz wiatru,-uśmiechnęła się do lwa,lecz później zmienił jej się wyraz twarzy,-czemu na mnie skoczyłeś?
Zmieszał się,długo coś analizował.
-Uciekałem przed...moją rodziną
-Jak to przed...
-Mogę ci opowiedzieć,ale w innym miejscu
Przytaknęła i zaczęła kierować lwa,w stronę przyjaciół.Ci stali,najprawdopodobniej jej wypatrując.Kiedy zobaczyli ją w towarzystwie obcego,zamarli.Podeszli bliżej,wystawiając pazury.
-Spokojnie,to jest Upepo,mój...nowy przyjaciół
-Witam!
-Witamy cię Upepo,coś ci dolega?-spytała miło Hope
-Nie,jestem zdrowy
-Jakaś odmiana,-zaśmiał się Kifo,-a tak ogółem,jestem Kifo,a to Hope
-Co cię do nas sprowadza?-spytała czarna
-Więc...poszukuję nowego domu,bo wy moim,nie da się już mieszkać.
-To znaczy? Możesz,nam powiedzieć
-A mogę z czasem,jestem zmęczony...chce się położyć
-Oczywiście!-krzyknęła Adele,-chodź ,zaprowadzę cię do jaskini stada
Kiedy dwa lwy się oddaliły,Hope i Kifo,spojrzeli na siebie i usiedli.
-Coś czuję,że rośnie tutaj związek!-zaśmiał się szary
-W sumie,racja,-powiedziawszy to,Hope polizała jego policzek.
-A...kiedy nasz ślub?
-Co? Jaki ślub,-podniosła się Hope,-czy ja o czymś nie wiem?
-Jesteśmy już w związku,tak długo...że powinniśmy mieć ślub
-W sumie racja,więc zapraszam
-Ale co,teraz?
-A kiedy głuptasku,-zaśmiała się Hope i pociągnęła za sobą lwa.Pobiegli do szamanki.Ta uśmiechnęła się na ich widok.
-Co was do mnie sprowadza?
-My chcielibyśmy...to znaczy...-jąkali się
-Wiem,o co wam chodzi.Zapraszam!
Nie jestem zadowolona z tego rozdziału.Obiecuję,że następny będzie lepszy.Przynajmniej wiemy,że Hope i Kifo-zostali małżeństwem *z boku słychać fajerberki i muzykę* Co się dalej wydarzy? Tego nikt nie wie.
1.Co myślicie o Upepo?
Fantastyczny rozdział, czekam na więcej. Hope i kifo śliczna para <3
OdpowiedzUsuńCoś tak czuję, że Upepo będzie moją ulubioną postacią :)
OdpowiedzUsuń