wtorek, 31 stycznia 2017

#8 Kwiat zapomnienia

Przeszli już przez wiele ziem,nic dziwnego że narzekali.Po chwili,nie wytrzymali i zatrzymali się.Lwiczki położyły się w cieniu drzew,natomiast Kifo poszedł zapolować.Akurat napotkał się na małą zebrę.Postanowił ją upolować i w tym celu,zaczął się skradać.Poruszał się bez szelestnie.Kiedy znalazł się wystarczającej odległości,skoczył na nią i od razu zabił.Wziął ją na plecy i zabrał do lwiczek.Od razu zabrały się do wcinania zdobyczy.Kiedy ich brzuchy były już napełnione,położyły się by zapaść w sen.Uszy Hope,podniosły się nagle.Wstała na równe łapy i wsłuchała się w dźwięk.Nie każdy by go usłyszał.
-Hop o co chodzi?-zapytała Adele
-Cii..słuchajcie
Po paru sekundach i oni usłyszeli wołanie o pomoc.Bez wahania,pobiegli w tamtym kierunku.Na miejscu zobaczyli nastoletnią lwice.Jedną łapę,przyczasnął kamień.Bez wahania,pomogli jej uwolnić łapę.Kremowa,od razu wstała i podziękowała.
-Nazywam się Nanna
-Hope
-Kifo
-Adele
-Miło was poznać dzieciaki,dziękuję za ratunek...ale lepiej idźcie już sobie,zanim się zarazicie
Po ostatnich słowach,Hope już wiedziała,że lwica jest chora.Podeszła do niej,stanęła na tylnych łapach.
-Pomożemy ci,jeśli tego potrzebujesz
Kifo zrozumiał o co chodzi czarnej i powtórzył jej czynności.
-Od tego jesteśmy
Popatrzyła na nich dziwnie,lecz po ciężkim westchnięciu,opowiedziała im swoją historie.
Byłam królową,stada za tym lasem.Jednak kiedy zachorowałam,pozbyli się mnie.Chcieli zabić.Zastąpił mnie,nie radzący sobie z niczym lew.Przez niego doszło do wojny.Chciałam im pomóc,ale....kamień spadł mi na łapę.
-Pomożemy ci,odzyskać tron,-powiedziała Adele.
-Tak na pewno,parę lwiątek w wieku prawie nastoletnim i chora lwica,czuję że wygramy,-rzuciła sarkazm.
-Pomogliśmy już dużej ilości chorych.Papugom które nie mogły latać,zebrze która była ciężko ranna od dzieciństwa i oczywiście ślepemu gepardowi..uwierz i tobie pomożemy,-powiedziała Hope.
-Nie widź w nasz tylko lwiątek,ani chorych jak tam uważasz,-powiedział Kifo.
Adele tylko przytaknęła.Po paru minutach zastanowienia,podobny gest uczyniła kremowa.Przyjaciele na nic nie czekając,ruszyli w stronę stada lwicy.Przyspieszyli tempa by szybko pokonać las.Kiedy udało im się to uczynić,pomału zachodziło słońce.Nanna szła nieśmiało za nimi,jednak kiedy postawiła łapę na znajomej ziemi,to ona stanęła na czele.Zaprowadziła ich prosto pod królewską skałę.Nikogo jednak nie było.Nanna z przerażeniem spojrzała,na daleką łąkę.Dobiegały z niej odgłosy bitwy.Kremowa spuściła smętnie głowę.
-Zaczęła się walka,już po moim stadzie.
Hope i Kifo,rzucili sobie porozumiewawcze spojrzenia i pobiegli w stronę dźwięku.Za nimi biegła Adele i Nanna.Kiedy czarna i szary,znaleźli się na polu bitwy dwóch stad.Bez namysłu,rzucili się w środek.Przerwali tym samym walczącym.Wywołali oburzenie,śmiech i zaciekawienie.Stanęli przed władcami i zmierzyli ich wzrokiem.Razem z ich westchnięciem irytacji,powstało zaciekawienie,nawet u Adele.
-O co chodzi dzieciaki?-zapytał zły brązowy lew z wielką czarną plamą na oku.
-Ty jesteś królem tak?-zakpiła Hope
-Tak,-warknął
-Co myślicie o chorych?-skierowała się do całego stada
-Są słabi,nie potrzebni i wy ogóle tacy...dziwni
-Tylko tyle? Czy w nie kumacie,że oni też są zwierzętami? NIE można tak postępować i kieruję te słowa głównie do ciebie Majo! Nie można kogoś odsunąć,przestać kochać..z powodu choroby,-powiedziała jeszcze parę słów.
-A co ty możesz o tym wiedzieć?
-Też jestem chora.A wcześniej,była księżniczką i miałam rodzinę.Wszystko tracimy,kiedy okazuję się,że jesteśmy chorzy....
Większość lwów zaczęła szeptać i bez słowa odeszła wraz z królem innej ziemi.Widać było,że i oni wyciągnęli z jej przemowy lekcję.Natomiast Majo był zły.Stracił tytuł króla w tedy,kiedy stado przeprosiło Nanne i zwrócili jej tytuł.Podszedł w tedy do Hope To jeszcze nie koniec!
Uderzył ją całą siłą,po czym uciekł.Kifo wziął ją na plecy i pobiegł do najbliższego medyka.Stan lwicy był ciężki,nie wiadomo było czy przeżyję,albo czy wróci do dawnej formy.Kifo i Adele byli z tego powodu bardzo smutni,a nawet płakali.
-Hej,-usłyszeli za sobą i odwrócili się.Podbiegli do niech i mocno przytulili.Medyk powiedział,że Hope czuję się lepiej,ale powinna uważać.Postanowili,że te noc spędzą na tej ziemi.Natomiast z samego rana,ruszą z powrotem pomagać chorym.
By me
Mam nadzieję,że się podobał.Sorry,że krótki ale muszę się wyspać,przed wyjazdem do Anglii.Przepraszam za tak długą przerwę,ale to z braku weny...która teraz wróciła.Zapraszam na moje konto na wattpadzie-Klik
-pozdrawiam-

sobota, 14 stycznia 2017

#7 Niewidomy gepard

Biegli przez pokrytą trawą sawanne.Ignorowali zwierzęta,patrzyli na rośliny.W blasku słońca,udało im się dotrzeć do granicy Rajskiej Ziemi.Zdyszani postawili łapy,na nie znanym nikomu lądzie.Odetchnęli z ulgą i tym samym ruszyli dalej.Mieli już za sobą dzień wędrówki z Złej do Rajskiej Ziemi.Oraz trzy dni od poznania Adele.Kifo i Hope polubili nową towarzyszkę z wzajemnością.Biała ciągle próbowała ich zmusić do miłości,ale czy zmusić.Przyjaciele znowu poderwali się na łapy i ruszyli przed siebie.
-Gdzie teraz?-zapytała Hope swojego przyjaciela
-Myślę,że na Ptasią Ziemię,po drodze mamy Gepardzią Ziemię więc...
-Okey
Szary rzeczywiście miał rację,nim się zorientowali,byli na Gepardziej Ziemi.Wiele gepardów,biegało po łąkach a ich futra błyszczały w blasku słońca.Były one z różnych stron afryki,a jednak wszystkie znalazły się tutaj.Hope,Kifo i Adele nie mogli powstrzymać się,od udziału w zabawie.
Wystrzelili jak z procy,dołączyli tym samym do młodych gepardów.Postanowili się z nimi zmierzyć i urządzili wyścig.Nie było zdziwieniem to,że przegrali.Pożegnali się z gepardami i skierowali się w stronę stromych skałek.Mieli je obejść,kiedy dobry wzrok Kifo,coś dostrzegł.Podzielił się swoim znaleziskiem z towarzyszkami.Na samym szczycie siedział gepard,a skałki zaczęły się osuwać.
-Ej stary,co ty robisz tam na górze? Złaś!-krzyknął w jego stronę Kifo. Żadnej reakcji.Hope to bardzo zdziwiło,bez namysłu wspięła się w jego stronę.Kiedy znalazła się obok,przyjrzała mu się uważnie.Gepard patrzył się w dal,z lekkim smutkiem.Czarna usiadła obok jego,wlepiła w niego niebieskie oczy.
-Co się dzieję,że siedzisz na usypisku że skał?
-.....
-Halo?
-Nie wiem,ja już nic nie wiem,-popatrzył na nią,w tedy Hope dostrzegła że jest ślepy.
-Mogę ci pomóc..
-Nikt mi nie może pomóc,jak ci na imię,kim jesteś?
-Pomogę i odpowiem na pytania,tylko zejdźmy...
Gepard i lwiczka delikatnie zeskoczyli.Czarna zaprowadziła go w stronę przyjaciół.Wpatrywali się w nich jak na jakiś zaczarowanych.
-Więc mam na imię Hope i jestem czarną lwiczką o białych łapach i brzuchem.To moi przyjaciele Kifo,szary lewek i Adele biała lwiczka z czarnymi łatami na oczach i fioletowych oczach.
-Jesteście na coś chorzy?
-Tak,-powiedziała czarna lwiczka że smutkiem,-ja mam rzadką chorobę,od której z czasem stracę wzrok lub u-umrę,Kifo ma złamaną łapę od urodzenia,natomiast Adele jest na jedno oko ślepa.
-Powiedz mi waszą historię,-Hope była już zdenerwowana tymi pytaniami,jednak opowiedziała mu całą historię jej i przyjaciół.Kiedy skończyła,gepard zdobył się na odwagę.Spojrzał na nią ślepymi oczami i z uśmiechem,ale udawanym powiedział:
-Mam na imię Frogo,jak widzicie jestem ślepy.Właściwie to od urodzenia.Zacznę od początku...
W dzień upalny,pewna gepardzica urodziła młode.Ojciec,był nikomu nie znany.Wszyscy chcieli zobaczyć młode,ale matka nie dawała.Jednak,pewnego dnia zobaczono jego oczy.Był ślepy.Od razu zdecydowano,że matka go oda.Płakała,ale zrobiła to by go nie zabili.Wychowywał się sam daleko.Jak dorósł dowiedział się o swojej przeszłości i powędrował na Gepardziąm Ziemie,miejsce jego narodzin.Bał się jednak spotkać z matką,bo co jeśli go nie chce? Tym gepardem jestem....JA.
Hope zamyśliła się,po czym stuknęła lwiaka łapą.Kifo podszedł do niej.
-Musimy mu pomóc
-Ale..
-Co ale,przecież jest chory i sam nie da rady!
Kifo przewrócił oczami i zwrócił się do geparda.
-My ci pomożemy Frodo
-Na-naprawdę?
-Tak,-powiedziała Adele
-No to załatwione,zaczyna się ściemniać.Zrobimy to rano a teraz pójdźmy spać.
Wszyscy zgodzili się z czarną i udali się do małej jaskini.Właśnie tam spędzili noc.Nazajutrz,według planu poszli w stronę,gdzie mieszkała matka Frodo.
-Nie stresuj się,będzie dobrze,-mówiąc to Hope chciała przypomnieć sobie matkę.Jednak jej nie pamiętała.Już rodziny nie pamiętała.Szli dalej,przez wysoką trawę.Kiedy dotarli do małej jaskini.Leżała w niej gepardzica.Patrzyła smutnym i nie obecnym wzrokiem w ich stronę.Popchnięta przez towarzyszy Hope,podeszła do niej.
-Witaj,jestem Hope
-.....
,,To u nich dziedziczne"-pomyślała na głuchą ciszę.
-Frodo!
-CO?-podniosła się,a obok niej stanął młody ślepy gepard.
-Mamo?
-Synku?
-Mamo!
-Synku!
Przytulili się.Hope,Kifo i Adele patrzyli na to z uśmiechem,a Adele nawet że łzami w oczach.Dwa gepardy do nich podeszły.
-Gdyby nie wy,nie zdobył bym się nigdy na odwagę
-To była przyjemność,ci pomóc
-Hope,dziękuję,-dodała gepardzica i przytuliła czarną lwiczkę.Zniknęła wraz z synem w jaskini,natomiast przyjaciele ruszyli dalej.Mieli w końcu jeszcze długą drogę.....

piątek, 6 stycznia 2017

#6 Nowy przyjaciel,bardzo chętnie!

Kiedy tylko Hope i Kifo przekroczyli granicę,łączącą Lwią z Złą Ziemią ich serca zaczęły walić mocniej.Szli przez pozbawioną roślinności i zwierząt ziemie.W powietrzu cuć było zapach grozy,dlatego szli bardzo blisko siebie.Kifo był z tego powodu bardzo szczęśliwy,podobała mu się otóż lwiczka.Usłyszeli jakieś średnie powarkiwania.Weszli w krzaki przyglądając się widowisku.Pomarańczowa lwiczka rozmawiała z brązowym lewkiem.Obserwowali ich chwilę z ukrycia.Widzieli ich walkę z krokodylami i pojawienie się ich rodziców.Kiedy tylko odeszli niesieni w pyskach rodziców,lwiątka wyszły z ukrycia.
Chcieli już iść dalej,kiedy usłyszeli pisk.Od razu zareagowali.Przeszli parę metrów,obok rzeki z krokodylami.Hope popatrzyła w górę.Na małej górce stała biała lwiczka z czarnymi łatami na oczach i fioletowymi oczami.Wyglądało na to że chce popełnić samobójstwo.
-Ona chyba chce...-nie dokończyła bo zaczęła biec za Kifo.Widać było że lewek jest bardzo odważny.Skoczył na nieznajomą.Chwilę się szarpali,aż wylądowała na dole.
-Puść! JA nie mogę żyć,puść!!
-Nie puszcze,zapomnij!
Hope podeszła do nich szybko.
-Dlaczego chciałaś się zabić?
Lewek szedł z lwiczki która teraz stała tyłem do nich.
-Musiałam,po co mam żyć!
-Dla siebie,jesteś śliczna i zdrowa..
-Nie jestem!-odwróciła się napięcie,tak żeby nowo poznani mogli zobaczyć jej ślepe oko.
-To nie koniec świata,ja mam chorą łapę a ona...-skazał na Hopę i ze smutkiem powiedział,-pewnego dnia oślepnie
-Naprawdę?-zapytała nieznajoma
-Tak,-przyznała ciężko Hopę.W tedy lwiczka ją przytuliła i nieśmiało powiedziała:
-Będzie dobrze
Lwiątka odeszły parę metrów dalej,chowając się przed deszczem w małej jaskini.
-Mamy trochę czasu,opowiesz nam swoją historię?-zapytał szary
-W sumie nie mam wiele do mówienia.Po śmierci ukochanego ojca,uciekłam i...chciałam się zabić.
Niebo przeszył jeden błysk.
-Chodźcie spać,jutro ruszamy,-powiedziała Hope
-My?-zapytała już pewniej biała
-Przecież idziesz z nami,-powiedział Kifo,-co będziesz się w lwim niebie marnować!
-Zgoda,a tak właściwie jestem Adele a wy?
-Hope,dawna księżniczka
-Kifo
-Czyli śmierć i nadzieja 
-Dokładnie!-powiedzieli chórem
*
Następnego dnia przyjaciele,bo tak ich można było nazwać,ruszyli w drogę.Przeszli przez Złą Ziemię i dotarli do wielkiej równiny.Była pokryta błotem,co wykorzystali.Bawili się chwilę jak na lwiątka przystało.Kiedy tylko skończyli ruszyli dalej.Hope szła dumnie z przodu,natomiast szary i biała z tyłu.
-Powiedz jej,-szepnęła biała 
-Co mam jej powiedzieć?
-Że ją kochasz,przecież to widać
Kifo się zarumienił
-Kiedyś jej to powiem


Pamiętaj o nas.....pamiętaj

-..jestem Adele
-kifo 
Pierwsze myśli z jej głowy zaczynały znikać,natomiast te drugie i trzecie zostawać.Lwiczka pomału zapominała.Oczy zaczęły ją boleć.Zignorowała to i ponownie skierowała swój wzrok,daleko poza granicami......

------------------------
I jak? mam nadzieję że się podoba.Macie pytania:
1.Kim były lwiątka,które obserwowali Kifo i Hope?
2.Jak nazywa się ich nowa przyjaciółka i na co jest chora?
Pozdrawiam :)

#5 Trudna droga

Hope i Kifo byli w podróży dopiero dwa dni,a już wiedzieli o sobie wszystko.Nie było dnia,w którym by się nie kłócili.
Tego dnia zbierały się burzowe chmury.Widać było,że nie długo zacznie padać.Dwoje lwiątek się jednak tym nie przejmowało.Stawiali pewnie każdy krok na obrośniętej trawą ziemi.Liany obijały im się na twarzach.Hope wiedziała gdzie się znajdują,a znajdowali się w dżungli.Teraz jej kroki zmieniły się w niepewne.W brzuchu lwiczki zaburczało.
-Jestem głodna,zrobimy postój?
Kifo przewrócił oczami i usiadł na jakimś kamieniu.Hope natomiast nastawiła wszystkie zmysły.Pochyliła się blisko ziemi,zamknęła oczy i próbowała coś wyczuć.Nie szło jej to jednak za dobrze.Nie mogła rozbudzić swoich zmysłów.
-Hope?
-Czego?-warknęła na szarego
-Znalazłem jedzenie,-powiedział z szatańskim uśmieszkiem.
-To dawaj,-uśmiechnęła się najładniej jak umiała,wystawiając ząbki.
-Zapraszam
Zaprowadził ją do jakiejś kłody.
-Gdzie jest jedzenie?
-Tutaj,-lewek wystawił pazurki i tym samym przedziurawił kłodę.Oczom czarnej ukazała się plaga robali.Wystawiła język z obrzydzenia.Lewek w tym czasie zjadł kilka.
-Ohyda!-krzyknęła lwiczka dalej z obrzydzeniem
-Może,ale nic lepszego tu nie ma,wiec albo jesz albo umierasz,wybieraj
-Boli cię głowa czy mózg po którym nie ma śladu!
-Chyba główka ks-ię-żni-cz-ko,-wyrecytował każde słowo,zbliżając do niej pyszczek.
-Dobra,lepiej chodź już...
-Najpierw zjedz robala!
-Ani mi się śni
-Trudno czyli..-szybko wpakował jej jednego robala do ust zanim się zorientowała.Nie zdążyła go wypluć.
-I jak?-zapytał
-Nawet nawet,ale i tak cię zabiję
Chwilę się gonili.Gryźli w uszy i siłowali.
-Dobra chodź już,teraz serio!
Szary i czarna wyszli jakimś cudem z dżungli.Ich oczom ukazała się wielka pustynia a na samym końcu kawałek zielonej trawy.Westchnęli tylko i ruszyli przed siebie.Minęło sporo czasu,kiedy przeszli przez piaszczyste okręgi.Ich oczom ukazał się wspaniały widok.Wielka sawanna a na samym końcu ogromna skała.Wiele zwierząt,roślin.
-Lwia Ziemia
-Co?-zapytała skołowana czarna
-To jest Lwia Ziemia,wiem bo byłem tu kiedyś z ,,rodzicami" w odwiedzinach 
-Aha,to może mnie oprowadzisz
-Dobra,gdzie chcesz iść najpierw
-Napić się!
Ruszyli w stronę wodopoju.Lwiczka oglądała każdy kamień,kwiat czy nawet każdego motyla.Nigdy niebyła w piękniejszym miejscu.
Kiedy znalazła się blisko wody,zaczęła ją pić.W jednej minucie znalazła się w wodzie.Kiedy się wynurzyła pierwszą rzeczą którą zobaczyła,to złośliwy uśmieszek Kifo.
-Ciebie to chyba serio coś boli!-krzyknęła wychodząc
-Przecież ci mówiłem że główka,-zaśmiał się,-chodź,pokaże ci baobab Rafikiego
-Ok,a co potem
-Potem to idziemy w tą stronę,-pokazał łapką na czarny teren daleko za nimi.
-Co tam jest?
-Zła Ziemia,miejsce gdzie mieszkają wyrzutki.Cóż,musimy przejść tą drogą
-To ja prowadzę przecież tą wyprawę,-powiedziała Hope
-Może,a ja prowadzę ciebie!
*
Całkiem obolały Kifo szedł do Rafikiego.Wiedział już czego nigdy robić nie powinien,denerwować Hope.Owa lwiczka szła przodem z ptakiem w pysku,którego po drodze upolowała.Zjadła go prędko i wspięła się na wielki baobab.Kifo za nią.Nikogo na nim nie zastali.Lwiątka zaciekawiły malowidła na korze drzewa.Zaczęli je podziwiać.Był tam lew z czerwoną grzywą i lew z czarną,następny obrazek przedstawiał podobnego do tego pierwszego lwa z czerwoną grzywą a obok kremową lwice.Następnie zobaczyli trzy lwiątka,jeden miał brązową grzywkę i złote futerko,druga była lwiczką o pomarańczowym futrze,natomiast ostatni miał czerwoną grzywkę.Nad lwiczką była niebieska linia.Oglądali by tak dalej,gdyby nie pojawił się mandryl Rafiki.
-Co was tu sprowadza?
-Zwiedzamy,-powiedziała Hope
-Ach tak,a wam coś dolega?-spojrzał na Kifo.Lewek szybko dodał:
-Ona mnie pobiła,to nic
-Zasłużył sobie...nieważne,jesteśmy chorzy ale nie potrzebujemy pomocy,-uśmiechnęła się i razem z szarym miała już opuścić szamana.Zatrzymał ich jednak,spojrzał w ich oczy.
-Patrzcie poza to co widać,-po czym zniknął
Lwiątka chwile zastanawiały się co się stało,po czym też zniknęły.Skierowali się na Złą Ziemię....

---------------------------------------------------------------------------------------
Hej,mam nadzieję że rozdział się spodobał.Następny pojawi się...za chwilę :)