Strony

sobota, 14 stycznia 2017

#7 Niewidomy gepard

Biegli przez pokrytą trawą sawanne.Ignorowali zwierzęta,patrzyli na rośliny.W blasku słońca,udało im się dotrzeć do granicy Rajskiej Ziemi.Zdyszani postawili łapy,na nie znanym nikomu lądzie.Odetchnęli z ulgą i tym samym ruszyli dalej.Mieli już za sobą dzień wędrówki z Złej do Rajskiej Ziemi.Oraz trzy dni od poznania Adele.Kifo i Hope polubili nową towarzyszkę z wzajemnością.Biała ciągle próbowała ich zmusić do miłości,ale czy zmusić.Przyjaciele znowu poderwali się na łapy i ruszyli przed siebie.
-Gdzie teraz?-zapytała Hope swojego przyjaciela
-Myślę,że na Ptasią Ziemię,po drodze mamy Gepardzią Ziemię więc...
-Okey
Szary rzeczywiście miał rację,nim się zorientowali,byli na Gepardziej Ziemi.Wiele gepardów,biegało po łąkach a ich futra błyszczały w blasku słońca.Były one z różnych stron afryki,a jednak wszystkie znalazły się tutaj.Hope,Kifo i Adele nie mogli powstrzymać się,od udziału w zabawie.
Wystrzelili jak z procy,dołączyli tym samym do młodych gepardów.Postanowili się z nimi zmierzyć i urządzili wyścig.Nie było zdziwieniem to,że przegrali.Pożegnali się z gepardami i skierowali się w stronę stromych skałek.Mieli je obejść,kiedy dobry wzrok Kifo,coś dostrzegł.Podzielił się swoim znaleziskiem z towarzyszkami.Na samym szczycie siedział gepard,a skałki zaczęły się osuwać.
-Ej stary,co ty robisz tam na górze? Złaś!-krzyknął w jego stronę Kifo. Żadnej reakcji.Hope to bardzo zdziwiło,bez namysłu wspięła się w jego stronę.Kiedy znalazła się obok,przyjrzała mu się uważnie.Gepard patrzył się w dal,z lekkim smutkiem.Czarna usiadła obok jego,wlepiła w niego niebieskie oczy.
-Co się dzieję,że siedzisz na usypisku że skał?
-.....
-Halo?
-Nie wiem,ja już nic nie wiem,-popatrzył na nią,w tedy Hope dostrzegła że jest ślepy.
-Mogę ci pomóc..
-Nikt mi nie może pomóc,jak ci na imię,kim jesteś?
-Pomogę i odpowiem na pytania,tylko zejdźmy...
Gepard i lwiczka delikatnie zeskoczyli.Czarna zaprowadziła go w stronę przyjaciół.Wpatrywali się w nich jak na jakiś zaczarowanych.
-Więc mam na imię Hope i jestem czarną lwiczką o białych łapach i brzuchem.To moi przyjaciele Kifo,szary lewek i Adele biała lwiczka z czarnymi łatami na oczach i fioletowych oczach.
-Jesteście na coś chorzy?
-Tak,-powiedziała czarna lwiczka że smutkiem,-ja mam rzadką chorobę,od której z czasem stracę wzrok lub u-umrę,Kifo ma złamaną łapę od urodzenia,natomiast Adele jest na jedno oko ślepa.
-Powiedz mi waszą historię,-Hope była już zdenerwowana tymi pytaniami,jednak opowiedziała mu całą historię jej i przyjaciół.Kiedy skończyła,gepard zdobył się na odwagę.Spojrzał na nią ślepymi oczami i z uśmiechem,ale udawanym powiedział:
-Mam na imię Frogo,jak widzicie jestem ślepy.Właściwie to od urodzenia.Zacznę od początku...
W dzień upalny,pewna gepardzica urodziła młode.Ojciec,był nikomu nie znany.Wszyscy chcieli zobaczyć młode,ale matka nie dawała.Jednak,pewnego dnia zobaczono jego oczy.Był ślepy.Od razu zdecydowano,że matka go oda.Płakała,ale zrobiła to by go nie zabili.Wychowywał się sam daleko.Jak dorósł dowiedział się o swojej przeszłości i powędrował na Gepardziąm Ziemie,miejsce jego narodzin.Bał się jednak spotkać z matką,bo co jeśli go nie chce? Tym gepardem jestem....JA.
Hope zamyśliła się,po czym stuknęła lwiaka łapą.Kifo podszedł do niej.
-Musimy mu pomóc
-Ale..
-Co ale,przecież jest chory i sam nie da rady!
Kifo przewrócił oczami i zwrócił się do geparda.
-My ci pomożemy Frodo
-Na-naprawdę?
-Tak,-powiedziała Adele
-No to załatwione,zaczyna się ściemniać.Zrobimy to rano a teraz pójdźmy spać.
Wszyscy zgodzili się z czarną i udali się do małej jaskini.Właśnie tam spędzili noc.Nazajutrz,według planu poszli w stronę,gdzie mieszkała matka Frodo.
-Nie stresuj się,będzie dobrze,-mówiąc to Hope chciała przypomnieć sobie matkę.Jednak jej nie pamiętała.Już rodziny nie pamiętała.Szli dalej,przez wysoką trawę.Kiedy dotarli do małej jaskini.Leżała w niej gepardzica.Patrzyła smutnym i nie obecnym wzrokiem w ich stronę.Popchnięta przez towarzyszy Hope,podeszła do niej.
-Witaj,jestem Hope
-.....
,,To u nich dziedziczne"-pomyślała na głuchą ciszę.
-Frodo!
-CO?-podniosła się,a obok niej stanął młody ślepy gepard.
-Mamo?
-Synku?
-Mamo!
-Synku!
Przytulili się.Hope,Kifo i Adele patrzyli na to z uśmiechem,a Adele nawet że łzami w oczach.Dwa gepardy do nich podeszły.
-Gdyby nie wy,nie zdobył bym się nigdy na odwagę
-To była przyjemność,ci pomóc
-Hope,dziękuję,-dodała gepardzica i przytuliła czarną lwiczkę.Zniknęła wraz z synem w jaskini,natomiast przyjaciele ruszyli dalej.Mieli w końcu jeszcze długą drogę.....

3 komentarze:

  1. Fantastyczny rozdział , czekam na ciąg dalszy :D :D :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Robi się naprawdę ciekawie :)
    Te nasze lwiątka... tak szybko rosną...:)
    Urodziły się chyba po to, aby spełniać przeznaczenie. Mają dar do niesienia pomocy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku... mimo wszystko nadal mi trochę szkoda tego geparda :D

    OdpowiedzUsuń